Wielki Poniedziałek

J 12, 1-11

Wierzymy, że to, co mówi nam dzisiaj Ewangelia się dokonuje. To nie jest tylko informacja, której słuchamy. Ona się dokonuje i na pewno ma się dokonać w naszym życiu. I dzisiaj, gdy kończymy Wielki Post Jezus zaprasza nas na ucztę. Rozpoczynamy Wielki Tydzień i on rozpoczyna się ucztą.

Jesteśmy tutaj tak jak robotnicy ostatniej godziny, tzn. taka sytuacja, w której już drzwi zamykają, ale jeszcze jakoś tak Ci, którzy chcieliby się dostać trochę liczą na to, że wejdą tak nieuczciwie, trochę im się nie chciało wcześniej. No i tak jeszcze pięć minut przed zamknięciem jakoś się tam dostali.

Wy, którzy te rozważania czytacie należycie do ludzi pobożnych i wielu z was nie jedne rekolekcje w tym Wielkim Poście odbyliście. Bez względu na to, w jakim miejscu jesteśmy. Dzisiaj już trzeba zapomnieć o tym, co się stało w tym Wielkim Poście. Czy nam wyszło? Czy nam nie wyszło? Czy to było piękne przygotowanie, w którym rzeczywiście poświęcaliśmy czas Panu Bogu, pochylaliśmy się nad Jego Słowem? Czy to nam zupełnie jakoś nie wyszło? I to wszystko, co sobie postanawiałeś tak naprawdę legło na trzeci dzień Wielkiego Postu?

Dzisiaj jest najważniejsze, że Jezus zaprasza nas na ucztę i tak zaczyna się Wielki Tydzień. Gdzie ta uczta się odbywa? Ta uczta odbywa się w Betanii. Co to jest Betania? Betania to jest dom ubogiego. I warto usłyszeć tę nazwę, bo ona ma znaczenie. Jesteśmy w domu ubogiego. My też jesteśmy w tej sytuacji ubogiego. Zauważmy, że czasami chcielibyśmy przynieść do Jezusa takie naręcza dobrych uczynków. Chcielibyśmy przynieść naręcza tego wszystkiego, co nam wyszło, żeby się pochwalić i powiedzieć – Panie Jezu popatrz jednak tym razem coś Ci przynoszę! Ale to nie jest Ewangelia.

Bo w Ewangelii jesteśmy w sytuacji kogoś, kto przychodzi praktycznie z niczym. I ta nazwa dzisiejsza, to gdzie Jezus urządza czy gdzie uczestniczy w uczcie nie jest bez znaczenia. Bo wszyscy jesteśmy właśnie w tej pozycji ludzi ubogich. I tacy właśnie jesteśmy zaproszeni na święto. W naszym ubóstwie. Co więcej, jesteśmy zaproszeni na święto nie tylko w ubóstwie, również po środku śmierci.

Zobaczcie dom Łazarza. Łazarz, który jeszcze przed chwilą leżał w grobie. Można powiedzieć obrazowo unosi się tam woń jego śmierci. Niektórzy nawet przyszli zobaczyć – jak to Łazarz powstał z martwych? Obejrzyjmy to! Pamiętają, że on umarł.

Za chwilę będziemy uczestniczyć w śmierci Jezusa. I po środku tej śmierci Jezus zaprasza nas na ucztę. Wydaje się, że to jest takie dosyć szalone. Jak to? Po środku śmierci i my mamy uczestniczyć w uczcie? Ale zobaczcie tak dokładnie jest w naszym życiu. Tak jak woń śmierci unosi się jeszcze w domu Łazarza, tak też często ta woń śmierci dotyka naszego życia.

Czasami to będzie śmierć sensu. Mówimy – to jest bez sensu! Coś umarło! Czasami to będzie śmierć jakiś naszych wyobrażeń. Czasami to będzie śmierć jakiś relacji, z którymi wiązaliśmy duże oczekiwania i nadzieje. Czasami to będzie śmierć nas samych. Bo my czasami się czujemy tak jakoś trochę nie żywi w środku. I zobaczcie to właśnie w takiej sytuacji Jezus zaprasza nas na ucztę. Tutaj nie trzeba niczego udawać. Tutaj nie trzeba mówić – Panie Jezu popatrz to wszystko już tak trochę umierało, ale już podnieśliśmy do życia. Nie! W tej sytuacji śmierci, jeżeli rozpoznajesz ją w sobie, w tej sytuacji ubóstwa, właśnie w takiej sytuacji Jezus zaprasza nas na ucztę.

Świętujemy życie, chociaż otacza nas śmierć. Świętujemy życie, chociaż ta śmierć jest czasami w nas w środku. To wydaje się szaleństwem. Ale zobaczcie to jest szaleństwo Jezusa, który nas zaprasza na tą drogę u progu Wielkiego Tygodnia.

No i olejek. Główny bohater niemalże dzisiejszej Ewangelii. To też się wydaje szaleństwo. 300 denarów to jest mniej więcej roczna pensja takiego niewykwalifikowanego robotnika. Czyli jakbyśmy na nasze przeliczyli na nasze to około 20 tys. złotych. Czyli kobieta kupiła flakonik z olejkiem warty 20 tys. zł. To jest przecież szaleństwo.

Ta scena, ona jest bardzo poruszająca. Jak się wejdzie do Bazyliki Grobu Pańskiego to zaraz przy wejściu można zobaczyć kamień, tzw. kamień namaszczenia, jak się go dotknie to ręce potem pachną takim specyficznym, ładnym zapachem, tj. olej nardowy. Dlatego, że tam przechodzą setki czy tysiące pielgrzymów i namaszczają ten kamień, wylewają na ten kamień olejek nardowy, który można kupić w sklepikach dookoła. To głównie wierzący prawosławni to robią. Ale to jest przecież jakiś rodzaj szaleństwa. Rozbicie tego flakonika olejku.

Jak się patrzy na tę scenę - Maria rozbija ten flakonik, wylewa na stopy, ociera stopy włosami. No moglibyśmy pomyśleć, że - to kojarzy się nam z jakąś taką mydlaną operą. No, ale gdyby popatrzeć na to też, że to naprawdę jest prawdziwe to ma to też w sobie coś takiego nawet powiedział erotycznego, takiej sceny miłosnej.

Zresztą tak się zaczyna początek Pieśni nad Pieśniami - imię twoje, rozlany olejek. O czym jest Pieśń nad Pieśniami? O miłości Oblubieńca i Oblubienicy. Niektórzy mówią, że trzeba usunąć tę księgę z kanonu ksiąg Pisma Świętego, bo to razi. Tak! Boża miłość razi. Rzeczywiście tak jest.

Znowu Jezus gdzie nas zaprasza? Co to za uczta? No to jest taka uczta, która porusza gdzieś od wewnątrz wszystkie nasze tęsknoty i pragnienia za miłością. Ta rozrzutność miłości.

Jest tutaj też Judasz. Św. Jan mówi, wkłada te słowa - czemu to nie sprzedano tego olejku za 300 denarów i nie rozdano ich ubogim? To św. Jan wkłada w usta Judasza. No myślimy sobie – no Judasz to wiadomo zdrajca, złodziej! No to musiał tak powiedzieć. Wszyscy go znamy. Ale przeczytajcie tę Ewangelię u innych Ewangelistów. U Ewangelisty Marka jest powiedziane – niektórzy mówili, dlaczego nie sprzedano tego olejku? A u Ewangelisty Mateusza jest jeszcze mocniej – uczniowie mówili, dlaczego nie sprzedać tego olejku? Czy to nie jest tylko rola Judasza?

Zauważmy, że w tej sytuacji takich zgorszonych i takich, którzy by chcieli sprzedać ubogim to my wszyscy jesteśmy. To my wszyscy jesteśmy Ci, którzy jak mają doświadczyć miłości to zaczynają przeliczać. A starczy mi? A co ja z tego będę miał? I to można liczyć bardzo różne rzeczy? To można liczyć, myślę sobie do ilu ludzi to nagranie dotrze? A niektórzy będą liczyć – a czy mi się to opłaci, jeśli chodzi o czas? Każdy z nas ma też taką pokusę, żeby przeliczyć. Wobec tego szalonego gestu miłości mamy coś takiego bardzo małego. I zaczynamy liczyć.

Ta Ewangelia często jest pokazywana, jako symbol modlitwy, ten olejek rozlany to jest symbol nie tyle miłosierdzia, co modlitwy – mówią Ojcowie Kościoła.

Popatrz na Wielki Tydzień, w który wchodzimy – ile czasu zmarnujesz dla Boga? Ile go będzie? Ile rozlejesz twojego czasu zupełnie tak, żeby zmarnować go dla Boga, bezzwrotnie?  Ile dasz czasu? Na ile Cię stać? 

Jeszcze jedno porównanie z olejkiem. Ewangelista Łukasz umieszcza tę scenę w zupełnie innym kontekście, bo Ewangelista Łukasz nie umieszcza tej sceny bezpośrednio przed Paschą, tak jak inni Ewangeliści. Tylko on ją umieszcza w takiej sytuacji, w której to Jezus przychodzi do faryzeusza w gościnę. Przychodzi do faryzeusza Szymona w gościnę, siada za stołem i przychodzi Jawnogrzesznica, która wylewa olejek, namaszcza stopy Jezusa. A faryzeusz sobie myśli w głowie – gdyby on wiedział, kim jest ta, która go dotyka na pewno by jej nie pozwolił. Jezus znając jego myśli mówi – Szymonie! Mam Ci coś do powiedzenia i opowiada mu przypowieść, bardzo ciekawą w tym kontekście, bo mówi – było dwóch dłużników, jeden był winien 500 denarów, a drugi 50. Nie mieli z czego oddać. Pan umorzył im dług. Jak myślisz, który go będzie bardziej miłował? No ten, któremu większy dług darował – mówi faryzeusz. No właśnie. Zobacz, wszedłem do Ciebie nie dałeś mi wody do nóg, nie przyjąłeś mnie, a ona ta Jawnogrzesznica, dlatego jej się odpuszczają liczne grzechy.

Z czym jest związany ten gest u Łukasza? Tak jak można dać jałmużnę z pieniądza, tak też można dać jałmużnę z serca. I co to jest? To jest przebaczenie. Jałmużna, która rozrywa nasze serca to jest przebaczenie.

Więc to jest znowu zaproszenie dzisiaj, kiedy wchodzimy w Wielki Tydzień - czy dałeś jałmużnę w tym Wielkim Poście? Nie dałeś? Dałeś za mało? Jeszcze jest szansa. Nie tylko taka, która dotknie twojego portfela, ale może również dotknąć twojego serca. Czy komuś przebaczysz?

Pamiętacie u progu Wielkiego Postu Izajasza, który mówił – rozrywajcie wasze serca, a nie szaty. To dotyka mojego serca. Co trzeba zrobić, żeby dobrze wejść w ten Wielki Tydzień? No trzeba zrobić to, co ta kobieta – rozbić flakonik alabastrowy olejku. Co jest tym flakonikiem? Twoje serce. To jest flakonik. Dopiero wtedy, to co w nim jest może napełnić wonią mieszkanie.

Jeden z pisarzy takich chrześcijańskich mówi tak – ja odkryłem coś takiego, że tym flakonikiem jest moje serce. Ale też odkryłem, że to serce tylko wtedy ujawni piękną woń olejku, jeżeli zostanie rozbite. Bo jeżeli nie zostanie rozbite to, to co zawiera to nie będzie olejek, to będą tylko takie cuchnące ścieki, które tam pozostaną. Ale jeżeli rozbijesz ten flakonik to, to co z niego wypłynie stanie się drogocennym olejkiem.

Tak nas zaprasza Jezus na ucztę. Wejdziecie? Zaproszenie jest jednoznaczne! Można wejść! Można zostać na progu!

Ks. Łukasz Andrzejczyk

moderator diecezjalny DK

Odsłony: 2321