Droga wspólnoto.

Trwamy w okresie Wielkiego Postu, czasie pokuty i nawrócenia. I jest to w tym roku trudny czas dla nas wszystkich; czas szczególny,  inny niż każdy, bo wypełniony zmaganiami z epidemią i własnym strachem.
Na każdym kroku mówi się głównie o zagrożeniach i przeciwdziałaniu zagrożeniom związanym z wirusem, który  z dnia na dzień rozprzestrzenia się coraz bardziej. W trosce o własne zdrowie i odpowiedzialność za życie innych ludzi pozostajemy w naszych domach, unikamy spotkań w większych grupach, przekładamy zaplanowane wcześniej formy aktywności.  Przyjmujemy z pokorą ograniczoną dostępność do uczestnictwa w Eucharystii i gromadzimy się na modlitwie w rodzinach. Ufamy i niekiedy obawiamy się, naprzemiennie. Jesteśmy zagubieni w tym co powinniśmy, a czego nie wolno;  bo z jednej strony  jesteśmy ludźmi wierzącymi, dla których fundamentem, opoką i skałą jest Chrystus, który wszystko może i dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, a z drugiej strony  pełno w nas ludzkich słabości, obaw i zmagań z rozsądkiem, który skłania do posłuszeństwa tym, którzy decydują obecnie w sprawach bezpieczeństwa.

Kiedy ostatnio rozważaliśmy tajemnicę różańca: Modlitwa Pana Jezus w Ogrójcu, pojawiła się myśl, że Syn Boży też się lękał. Na modlitwie przed męką czuł strach i pocił się krwią. Jakiż to musiał być strach przed tym, co ma nieuchronnie nastąpić, że krwią się pocił? A mimo to Bóg to dopuścił. Nie uchronił Jezusa przed tym, co ludzkie, ale pozwolił Mu doświadczyć również tego stanu człowieczeństwa, jakim jest strach. Strach jako reakcja na potencjalne zagrożenie życia. A przecież Jezus miał silną wiarę, był jedno z Ojcem i wiedział, że końcowym efektem męki i śmierci będzie Zmartwychwstanie, czy więc powinien odczuwać strach? …  Może więc zbyt pochopnie oceniamy tych, którzy się obawiają i zarzucamy im brak wiary? Może nie ma co zadręczać się zbytnio, że czujemy czasem obawę i jesteśmy zagubieni w tej rzeczywistości, jaką teraz mamy, wszak tylko ludźmi jesteśmy? Może nie ma po co wyrzucać sobie, że wiara nasza zbyt słaba, ale przyjąć z pokorą tę słabość i oddać ją Ojcu, jak Jezus w Ogrójcu, ufając, że Ojciec, który wszystko o nas wie, wie również i to, że się obawiamy i nie pozwoli doświadczać nas ponad to, co znieść możemy?
Jezus w Ogrójcu był też samotny. Jego najbliżsi przyjaciele zasnęli. W samotności ludzkiej przeżywał więc swój strach przed męką i w zjednoczeniu z Bogiem. Może i my czasem czujemy się samotni w tym, co przeżywamy, bo nasi najbliżsi, chociaż są obok, to jakby zasnęli - nie rozumieją naszych niepokojów. Pouczają nas, oceniają może nie do końca sprawiedliwie. Pozostańmy wtedy w zjednoczeniu z Bogiem na modlitwie.

Trwamy w okresie Wielkiego Postu, który jest czasem NAWRÓCENIA. Nawrócenia naszych serc do Pana Boga i naprawienia naszych relacji z drugim człowiekiem. To czas żalu nad własnymi słabościami i grzesznością, modlitwy za siebie i za innych,  pokuty i zadośćuczynienia za grzechy wyrządzone Bogu i bliźniemu. Wielki Post jest też czasem oczekiwania z nadzieją na objawienie się Bożego miłosierdzia i zwycięstwa Prawdy niosącej pokój.

W tym roku Wielki Post dany jest nam przeżywać  jako czas małych izdebek. Małych przestrzeni naszych domów, w których  mamy pozostać, a w których jednocześnie nie można przejść obok siebie niezauważalnie. Miejsc, gdzie w tej samej chwili przebywa cała rodzina, dla której może dotąd nie mieliśmy zbyt wiele czasu z powodu innych aktywności. A teraz otrzymaliśmy taki czas, może właśnie po to, by te zaległości nadrobić: pobyć z dziećmi, porozmawiać ze współmałżonkiem, zajrzeć w głąb siebie, pomyśleć, poczytać coś wartościowego, zadość uczynić temu, co zaniedbaliśmy,  bądź kogo zaniedbaliśmy…
To jest też czas małych izdebek naszych serc, do których można wejść z Chrystusem tylko wtedy, gdy nic innego nie zajmuje w nich miejsca. Może więc więcej szczerej, nieśpiesznej modlitwy? Może więcej ciszy w myślach zagonionych dotąd tysiącem pilnych spraw?  Przecież nie musimy teraz nigdzie pędzić, niczego pilnie załatwiać.

Czas Wielkiego Postu to czas pokuty, płaczu i żalu nad tym, że często żyliśmy, jakby Boga nie było, jak byśmy byli samowystarczalni, skruchy z powodu lekceważenia Jego przykazań. To czas dla nas na rachunek sumienia i bilans z dotychczasowego życia, by porównać ile w nim było pełnienia woli Bożej, a ile naszej; ile obietnic i słów pełnych dobrych pragnień, a ile spełnionych czynów miłości i ile zaniedbań  w czynieniu dobra?

Czas Wielkiego Postu to wreszcie czas oczekiwania na zmartwychwstanie naszych dusz pogrążonych w grobie grzechu. To czas  oczekiwania  na nowy świt, na jasność w duszy i zwycięstwo nad naszymi lękami, obawami o jutro, nad brakiem sprawiedliwości, egoizmem i zapędami do oceniania drugiego. To oczekiwanie na pokój, którego może dziś w naszych sercach zbyt mało i na radość, za którą tak tęsknimy.

Czas Wielkiego Postu jest zawsze SZANSĄ, którą Bóg nam daje, abyśmy do Niego wrócili i pozwolili Mu kierować naszym życiem.  Jest okazją, dla nas grzeszników,  do poprawy własnego postępowania, ufne powierzenie się Stwórcy i wdzięczność za Jego miłość.  
Czas Wielkiego Postu jest błogosławieństwem, bez względu na to, w jakich okolicznościach przychodzi nam go przeżywać,  bo odradza nas duchowo, jeśli tylko zechcemy wykorzystać go właściwie.

Dlatego zachęcamy Was do właściwego wykorzystania  tego czasu- do ciszy serca, modlitwy indywidualnej i  w rodzinach, uczynków miłości i rewizji życia. Życzymy pokoju i  polecamy w codziennej modlitwie z wiarą i nadzieją oczekując rychłego spotkania z Wami.
Niech Pan Bóg będzie uwielbiony we wszystkim, co nas spotyka i niech się Święci Jego Imię.

Ania i Tomek Przybyszewscy

para diecezjalna

 

 

Odsłony: 2645

Swiadectwa z rekolekcji