Świadectwa z OM Hodyszewo
Świadectwa z Oazy Modlitwy w Hodyszewie
Świadectwo Edzi i Krzysia
Kochani!
Rzadko kiedy zdarza mi się, że po dwóch tygodniach jakiś rekolekcji jakieś słowa lub coś jeszcze we mnie pracuje. Tym razem stało się jednak tak, że Oaza Modlitwy, która odbyła się razem z Wami w Hodyszewie, odcisnęła we mnie mocny ślad słów, które tam padły, a sama modlitwa, konferencje i czas tam spędzony z Wami otworzyły mi szeroko oczy, a przede wszystkim serce na pojęcie samego Sakramentu Małżeństwa.
Przed samym przyjazdem na OM nie miałem jakiś specjalnych oczekiwań, bo po parunastu latach bycia we wspólnocie nauczyłem się cierpliwie czekać i próbować przyjmować to co przygotował dla mnie sam Bóg - w odpowiednim czasie, czy to podczas rekolekcji, czy to już po ich zakończeniu. Oazę modlitwy też potraktowałem bardziej jako fajne spędzenie „majówkowego" czasu w Duchu modlitwy, niż jako specjalne zaproszenie przez Pana Boga do bliższej relacji z Nim. I cóż - większość małżeństw znajoma, para prowadząca z jednego kręgu i standardowy program modlitewny rozbudził we mnie tylko minimum oczekiwań. Jednak Pan Bóg znów mnie zaskoczył. To co we mnie pracuje od zakończenia Oazy Modlitwy to coś, czym właśnie chciałem się podzielić. Konferencja Emilki i Jarka przypomniała mi o tym, że wzajemne wspieranie siebie w trudnych chwilach, wspólna rozmowa i czas, który poświęcamy dla siebie nawzajem w naszym małżeństwie, a także to, że czasami po prostu trzeba na chwilę zwolnić lub zupełnie odpuścić, to wartości, które Pan Bóg podał nam do większego i piękniejszego zjednoczenia się z Nim. W zależności jak nakryjemy sobie nasz rodzinny stół, tak też przyjemnie będzie się przy nim spędzać czas. Ujął mnie też sam sposób prowadzenia konferencji, bo to też jest dla mnie świadectwo małżeństwa, które nie wchodzi sobie w słowa, a uzupełnia się w prowadzeniu wykładu, czy nie ściga się w mądrościach duchowych, ale to co było najpiękniejsze to to, że (znając się ładnych paręnaście lat) wiem, że było to prowadzone w szczerości serca, naturalnie wynikające z chęci przekazania czegoś co stało się wartościami właśnie w ich małżeństwie.
Konferencja księdza natomiast wzbudziła we mnie jeszcze większą radość i fascynację Sakramentem Małżeństwa. Jedność małżeńska w stałej relacji z Bogiem przypomniała mi, a może bardziej uświadomiła, po 20 latach małżeństwa o randze tegoż Sakramentu. Odpowiedzialność za drugiego człowieka, którego Bóg postawił na mojej drodze jakiś czas temu, wsparcie mentalne i jednoczenie się z Nim we wspólnym wzrastaniu w wierze, to przecież nic innego jak wspaniały prezent od Boga, który razem z nami podjął trud tej drogi.
Z jednej strony byłem zadowolony, że w jakiś sposób Pan Bóg pokazał mi wartość tej Oazy, a z drugiej strony, miałem jakąś obawę o to, jak słowa księdza i piękne wskazówki z konferencji wprowadzić w życie. Zastanawiałem się nad tym jak to jest, że podczas konferencji, rozmów i czasu tam spędzonego wszystko wydaje się takie proste i jasne, a już przejście do codzienności i pozostanie w tym Duchu Oazy pozostawia wiele do życzenia. Od początku roku staram się codziennie uczestniczyć w Eucharystii a po zakończonej Oazie próbuję szczególnie na niej wsłuchiwać się w Słowo Boże i rozmyślać co i jak mówi do mnie w kontekście przebytych rekolekcji bo jakby nie było to OM potraktowałem jako kolejne rekolekcje małżeńskie.
Nauczony trochę doświadczeniem z przebytych już wcześniej różnych spotkań modlitewnych i rekolekcji małżeńskich nie spodziewałem się, że w towarzystwie tzw. "wspólnotowych małżeństw" może być tak luźna i fajna atmosfera połączona z głębokimi rozważaniami i modlitwą. Staram się powoli odkrywać i dostrzegać łaski, które były mi tam dane i zauważam, że coraz mocniej pracuje we mnie PRAWDA. To ona pochodzi tylko od Niego a dla mnie jest potwierdzeniem tego, że tylko Ona nas wyzwoli z osądów, obłudy i fałszywej pobożności. Gdy po rozmowach z niektórymi z Was zobaczyłem, że każdy jest w miarę naturalny, wyluzowany i przede wszystkim szczery taki jak powinien być i jest na co dzień, bez żadnych masek, gdy nad nikim nie świeci żadna aureola , gdy nikt nie chodzi 24h ze złożonymi pobożnie rękoma, gdy nikt nie udaje rozmodlonych aby się ludziom podobać, gdy każdy dzieli swój czas na zwykły i czas tylko dla Boga, to zobaczyłem o co chodzi też w moim życiu duchowym. Bóg ma dla mnie wiele Łask „niespodzianek", które nie zawsze są takie jakbym chciał, ale to On wie lepiej co dla mnie na daną chwilę jest potrzebne do tego aby posiadać cząstkę Szczęścia które pochodzi od Niego i tylko od Niego a nie od tego „świata". Skoro On jest samą Prawdą to wszelkie łaski może rozdać tylko ludziom prawdziwym.
Dlatego dzisiaj trochę więcej wiem po co i dlaczego zaprosił mnie tam sam Pan. Stawać codziennie w prawdzie przed samym sobą, być takim jakim się jest naprawdę, wystrzegać się obłudy, fałszu, nieszczerych praktyk religijnych, fałszywej pobożności i tak codziennie stawać przed Nim z uświadamianiem sobie, że ja sam bez Jego pomocnej ręki nie mogę nic. Mogę tylko ładnie udawać i pokazywać się pięknie przed ludźmi, udawać dobrego i porządnego męża, ale przed Nim niczego nie ukryje i nie schowam,- co w szczególności dotknęło mnie podczas adoracji. Przed Nim mogę stanąć całkowicie nagi, jako nikt, ale prawdziwy i wtedy ufając w Jego Miłosierdzie mam pewność, że z Nim mogę wszystko. Mogę zadbać o swoje małżeństwo, o jedność w nim i relacje z Panem, którego sam do tego małżeństwa zaprosiłem. Odkrywam powoli to, że dużo łatwiejsza jest moja droga i walka duchowa kiedy w swoim małżeństwie żyje DZISIAJ dla Niego. DZISIAJ stanąć w prawdzie, DZISIAJ w niej żyć, DZISIAJ na nowo zaczynać, DZISIAJ jeszcze więcej dziękować i o jeszcze więcej prosić bo tylko DZISIAJ mogę sam na sam stanąć w prawdzie przed Nim. Uczę się aby w moim małżeństwie nie było "wczoraj " bo to przeszłość i pożywka dla Złego, który ma radość z oskarżania, wypominania, upokarzania itp. Nie chcę zbytnio martwić się o jutro, bo o to martwi się Pan Bóg, a ja nie wiem czy jutro jeszcze będę na tym świecie, ale właśnie DZIŚ to jest mój czas dla mojego małżeństwa, dla Boga dla relacji w jedynym (jak mówi pewien ksiądz) ,,legalnym " trójkącie.
Dziś przeżyć ten dzień w dobrej relacji z małżonką, z Matką Bożą, ze świętym swoim patronem dla Jego większej Chwały, dla Jego Śmierci Krzyżowej z Miłości do mnie, dla Niego Samego. Będąc DZIŚ dla Niego, dla Żony ,dla rodziny - nic nie może stać się złego, bo On sam tego nie chce. Chociaż to bardzo trudne to takie właśnie zrodziło się we mnie marzenie po tej Oazie Modlitwy, które chciałbym być zdolny realizować codziennie . Nigdy nie spodziewałbym się tego, że właśnie takie „coś" obudzi we mnie Pan Bóg podczas tak naprawdę średnio chcianych przeze mnie rekolekcji. Dlatego myślę, że wartość każdych rekolekcji i łaski bycia na nich jest nie oceniony, dlatego chyba warto wykorzystać każde światełko, czy myśl o wyjeździe, bo przecież nigdy nie wiemy co przygotował dla nas Pan Bóg, - za to możemy mieć całkowitą pewność, że kiedy choć na ułamek sekundy otworzymy mu na serio serce, to On zaleje nas swoją nieskończoną dobrocią zaskakiwania nas.
Dziękuję Wam wszystkim za czas spędzony z Wami. Chociaż nie lubię nikomu zbytnio słodzić, bo uważam, że jeśli coś dobrego wypłynęło z nas, to brawa za to będą bić nam aniołowie w Niebie, a na ziemi można popaść tylko w samouwielbienie i pychę, to nie uniknę napisać, że każdy z Was był dla mnie w jakiś sposób świadectwem.
Każdemu z Was życzę tylko trwania w radości małżeńskiej, ale żeby ta radość była dzielona tylko Bogiem na świadectwo dla innych.
Każdy z nas otrzyma lub otrzymał wiele Łask od Boga, bo nic nowego nie odkryję stwierdzając, że nikt nie trafił tam przypadkowo. Jestem natomiast pewny, że te łaski możemy dojrzeć i przyjąć tylko żyjąc i będąc prawdziwym przed Panem.
W imieniu swoim i swojej kochanej Towarzyszki życia dziękuję Wam za czas spędzony w waszym gronie , pamiętając w modlitwie z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie.
Z Panem Bogiem! Z Pozdrowieniami...
Do rychłego zobaczenia !!!
Krzysiek i Edzia
Świadectwo Edyty i Pawła
Alleluja!
Myśląc po ludzku nasz udział w tej Oazie Modlitwy to było czyste szaleństwo – przyjazd na weekend z Kutna ponad 300 km i powrót na koniec długiego weekendu majowego w okolicach Warszawy, ale myśląc po bożemu…. No właśnie to był Boży Plan dla nas na ten czas.
Planowaliśmy jechać w najbliższe wakacje na krótkie rekolekcje tematyczne, ale zanim się zapisaliśmy nie było już miejsc. Pokłóciłem się z Panem Bogiem – jak to często bywa – że przecież idę w tym roku na pielgrzymkę, że nie wyrobię z urlopem, że przecież chcemy jechać na rekolekcje i takie tam :). Bóg na spokojnie podpowiedział mi przez Ducha Świętego: „zajrzyj na strony diecezjalne DK”. Tak też zrobiliśmy, przeglądając ofertę rekolekcji wszystkich 40 diecezji. Trafiliśmy na OM z diecezją łomżyńską – decyzja była natychmiastowa, z racji, że znaliśmy Organizatorów – Emilkę i Jarka Porowskich, z którymi poznaliśmy się na DWDD. Jak się potem okazało gdy zapisywaliśmy się na ten OM to ogłoszenie właśnie ukazało się na stronie i Emilka z Jarkiem byli zdziwieni, że już jest. :) Przypadek? Nie sądzimy! :) Poza tym temat rekolekcji: „My i Bóg, czyli boska miłość” bardzo nam się spodobał.
Nasz wyjazd do Hodyszewa poprzedziliśmy dodatkowo jednym dniem zwiedzania przepięknego Białegostoku, którego wcześniej nie znaliśmy i to był strzał w 10-tkę, gdyż rekolekcje rozpoczęliśmy wypoczęci i już zaaklimatyzowani. Oaza już od etapu kwaterowania była na luzie i „bez spiny”. Poza tym kiedy kolejni Uczestnicy dojeżdżali i witaliśmy się wydawało nam się, że ze wszystkimi się dobrze znamy. Ten brak „spiny” jest ważny choć nie zawsze tak bywa – sami prowadziliśmy OM-y i wiemy jaki to jest stres.
Rekolekcje prowadził od strony duchowej ksiądz Szymon Biedrzycki z Ostrołęki, wieloletni moderator wielu kręgów DK. Na inauguracyjnej Eucharystii było czytanie o rozmnożeniu 5 chlebów i 2 rybek, aby nakarmić tłumy. Myśląc po ludzku to nic! Ksiądz Szymon pytał w homilii: „co jest dziś tymi Twoimi pięcioma chlebami, które chcesz dziś ofiarować Bogu?”. No właśnie – co dziś mam, w ten piątkowy wieczór czym się podzielę? Na pewno jest to czas! Ofiarować Bogu i Współmałżonkowi czas – zatrzymać się i nawiązywać relacje. Dobrą okazją ku temu była wieczorna Adoracja, gdzie usiedliśmy małżeństwami przed Panem Jezusem. Emilka z Jarkiem czytali cicho krótkie rozważania, które skłaniały do głębokiej refleksji i analizy własnego postępowania. Mocne to było.
W sobotę rano konferencja Emilki i Jarka na temat trzech ołtarzy małżeńskich – niby wszystko znane, ale podparte tyloma przykładami z własnego życia, że warto coś wybrać i zastosować. Zainspirował nas temat wyboru patrona rodziny i małżeństwa – teraz to rozeznajemy, któż mógłby to być? Także temat stołu – jakże warto zwrócić uwagę na drobne rzeczy jak np. serwetki, czy też na celebrowanie rodzinnej kawy i ciasta zawsze w ten sam dzień i o tej samej porze. Wtedy inne rzeczy idą na bok i to porządkuje priorytety. Fajne przykłady i na pewno coś z tego zastosujemy do budowania relacji.
W sobotnie popołudnie konferencja księdza Szymona na temat Sakramentu Małżeństwa – znowu niby wszystko znane. Ależ nie! Dziś wiemy, że często jest to tradycyjny obraz kościelnego ślubu przekazywany z pokolenia na pokolenie. My też taki wzięliśmy w 1992 roku. Ksiądz Szymon podkreślił, że małżonkowie prowadzą się do ołtarza, czyli najważniejszego miejsca w świątyni, aby dalej przez całe życie prowadzić się wzajemnie do Boga! Przysięga małżeńska to nie obietnica, czy formułka. To jest prośba do Boga, w której dajemy Mu samych siebie w depozyt do przetrzymania! To prośba o zaangażowanie się Boga w nasze życie. Dlatego tak ważne jest aby zrobić to świadomie i zaprosić w ten sposób Boga do naszego życia. Bóg stoi zawsze po stronie małżonków – już od Adama i Ewy – Bóg był ich przyjacielem i teraz na mocy sakramentu małżeństwa staje się naszym przyjacielem. Jednak najbardziej zaskakujące dopiero przed nami! Otóż msza święta z sakramentem małżeństwa to Audiencja u Pana Boga, a sam sakrament to trójkąt z Bogiem. Ponadto przysięga małżeńska jest składana nie tylko małżonkowi, ale i Bogu. Bóg chce działać w naszym małżeństwie, żeby to wszystko nie było tylko na naszej głowie. Bóg także bierze na siebie zobowiązania wobec nas i obiecuje nam pomóc, jeśli otworzymy Mu drzwi. Szczerze mówiąc ta konferencja odwróciła nasze myślenie o 180 stopni – na mocy tradycji nie sądziliśmy, że Bóg ma zobowiązania wobec nas, ale raczej że o wszystko musimy zadbać my, a Jego trzeba się bać. Ta konferencja dała nam dużo do myślenia.
W zajęciach w kręgach omawialiśmy temat idealnego małżeństwa – może raczej co robić, aby do tego ideału dążyć. Każdy krąg pracował na innym fragmencie z Biblii i wyszło fajne, bogate podsumowanie.
Oaza Modlitwy była krótka, ale bardzo merytoryczna i głęboka duchowo. Był też czas na zwiedzanie miejscowego, przepięknego Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podlasia, a także kapliczki z cudownym źródełkiem. Nie zawsze możemy jechać na długie 15-dniowe rekolekcje DK, ale lepiej jechać na Oazę Modlitwy, niż nie być wcale. Czasem mamy wrażenie, że kiedy człowiek ma mało czasu to Duch Święty działa po prostu szybciej – tu w Hodyszewie na pewno tak się zadziało. :)
Dziękujemy Bogu za wszystkich ludzi, których postawił na naszej drodze podczas tych rekolekcji. Niech Wam wszystkim Bóg błogosławi, a Matka Boża niech wyprasza u swojego Syna wszelkie potrzebne łaski.
Za to wszystko – chwała Panu!
Do zobaczenia na szlaku!
Edyta i Paweł Rozpiórscy z Kutna
diecezja łowicka
Odsłony: 30