Świadectwa z Oazy Rodzin I st. Zakopane

Opublikowano: środa, 11 wrzesień 2024 Joanna i Bogdan Dudzińscy Drukuj

Świadectwa z Oazy Rodzin I st. Zakopane

 

Świadectwo  Ewy i Tomka

         Jesteśmy małżeństwem 19 lat. Mamy troje dzieci w wieku 17, 14 i 11 lat. W rekolekcjach ONŻ I stopnia uczestniczyliśmy po raz pierwszy. Zdecydowaliśmy się na nie zupełnie spontanicznie. Przyciągnęło nas atrakcyjne miejsce – Zakopane, znani już nam prowadzący Janusz i Małgosia, którzy kilka lat wcześniej pilotowali nasz krąg. Pojechaliśmy na rekolekcje wraz z dwójką młodszych dzieci.

         Początek oazy był dla nas trudny. Mimo przemiłej atmosfery, ja miałam poczucie, że tu nie pasuję, mój mąż także cały czas odczuwał niepokój. Trwało to do czwartego dnia rekolekcji, gdy przyjmuje się Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Po tym dniu nastąpił błogostan. Wszystkie obawy, podenerwowanie moje i męża – zniknęło. Weszliśmy w tryb rekolekcyjny. Wspólnie uczestniczyliśmy w konferencjach, eucharystii, modlitwie, rozmawialiśmy o naszych odczuciach, przeżyciach, o Bogu, a w czasie wolnym, chodząc wraz z dziećmi po nowych, nieznanych nam szlakach górskich, odkrywaliśmy piękno naszych cudownych Tatr. Czas spędzony razem był dla nas bezcenny. Na nowo się poznawaliśmy i odkrywaliśmy. Dla mnie niezwykle głębokie były nasze rozmowy o tym, co przeżywamy. Zaskakiwała mnie przy tym otwartość naszych dzieci na treści, które przewijały się w naszych rozmowach. Wspólnota oazowa stawała się coraz bardziej otwarta, czuliśmy się coraz bardziej ze sobą związani. Dla mnie niesamowita była atmosfera przyjaźni, szczerości, bezpieczeństwa, radości i miłości. Każdy dzień był przepełniony pokojem i w każdym dniu nasze serca były delikatnie dotykane przez słowa Pisma Świętego, kapłana, moderatorów bądź też „przypadkowych” uczestników rekolekcji. Dwa wydarzenia zapisały się jednak mocno w naszych sercach.

         W drugim tygodniu rekolekcji, w czasie wolnym, wybraliśmy się wraz z dziećmi do parku linowego. Syn, który jest bardzo sprawny fizycznie i lubi wyzwania chciał wejść na tę część, która zawieszona jest kilka metrów nad ziemią. Żeby go kontrolować, ku swojemu zaskoczeniu, zgodziłam się wejść tam razem z nim. Dołączyła także córka. Nie spojrzałam na tor, który musiałam pokonać. Poszłam w ciemno. Piszę o tym, ponieważ jestem osobą, która zanim podejmie się jakiegoś zadania, przemyśli je, skontroluje, sprawdzi, rozważy za i przeciw. Tym razem jednak, w ogóle o tym nie pomyślałam. Zaryzykowałam – chociaż nigdy mi się to nie zdarza. Pierwszą i drugą przeszkodę pokonałam dość sprawnie, trzecia mocno mnie zatrzymała. Tu mierzyłam się z lękiem, o którym zupełnie nie wiedziałam, że istnieje. Musiałam trzymając się rękoma drążka przejechać do następnej platformy. Podchodziłam do tego zadania kilkukrotnie. Brak jakiegokolwiek oparcia dla nóg, paraliżował mnie. Po kilku próbach, widząc kolejkę ludzi, która się za mną utworzyła, odważyłam się. I… niestety po chwili puściłam drążek. W tym momencie okazało się, że nic mi się nie stało. Nie spadłam, ponieważ w górze trzymały mnie szelki założone na początku dla bezpieczeństwa, a o których ja zupełnie zapomniałam. Gdy stanęłam już na platformie, uświadomiłam sobie, że ta przygoda nie jest przypadkiem. Jest to odbicie mojego życia, które chcę cały czas kontrolować i mocno sprawdzam, gdzie postawić stopę i szukam jakiejś podpory by samej sobie poradzić i nie spaść. Tymczasem okazuje się, że nad wszystkim panuje Bóg (szelki). On nie pozwala mi upaść, nie dopuszcza, aby stała mi się krzywda. On zawsze jest i mnie podtrzymuje, zwłaszcza, gdy jest trudno, gdy jestem zagubiona, gdy nie mam sił i nawet wówczas, gdy o Nim zapominam.  Wzruszona tym odkryciem, podzieliłam się nim ze swoim mężem.

          Drugim ważnym wydarzeniem i jednocześnie owocem tych rekolekcji było dla mnie i mojego męża przystąpienie do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Ja już od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad wstąpieniem do KWC. Rozważałam, rozeznawałam, prosiłam Boga o jakiś czytelny dla mnie znak, że powinnam podjąć to dzieło. Wciąż jednak miałam wątpliwości i ostateczną decyzję odkładałam na później. Pewnego dnia mieliśmy konferencję na temat Krucjaty. Na niej otrzymaliśmy biuletyny informacyjne o celach i misji KWC. Zabraliśmy je do naszego pokoju i położyliśmy na stoliku, specjalnie się nimi nie interesując. W tym czasie nasze dzieci krzątały się po pokoju, rozmawiały ze sobą, czegoś szukały. W pewnej chwili dostrzegły gazetkę i zapytały, co to jest. Odpowiedziałam na ich pytanie dość lakonicznie, nie wdając się w szczegóły. Wówczas córka odparła, że uważa, iż powinniśmy do niej przystąpić. Zdziwiona zapytałam, dlaczego tak myśli. Krótko wyjaśniła. Mój mąż przysłuchiwał się tej wymianie zdań. W tym momencie przyłączył się do rozmowy i młodszy syn, wtórując siostrze, że powinniśmy podjąć to dzieło. To było dość dziwne, ponieważ zbyt wielu informacji na temat Krucjaty nie otrzymali, a jednak uparcie i zgodnie (co się rzadko zdarza), trwali przy swoim zdaniu, abyśmy podjęli dzieło abstynencji. „Mamo, tu nie ma się nad czym zastanawiać!” powtarzała córka.

 

         Dając sobie chwilę na ochłonięcie, podczas dialogu małżeńskiego, postanowiliśmy, że podejmiemy dzieło abstynencji. Deklaracje złożyliśmy 16 sierpnia w Krościenku, po uroczystej Mszy Świętej, której przewodniczył arcybiskup Grzegorz Ryś, otrzymując w sercu ogromny pokój.

Za wszelkie otrzymane łaski oraz owoce tych rekolekcji – chwała Panu!

Ewa i Tomek Kuczyńscy

 

Świadectwo Agnieszki i Marcina

 „Wpadliśmy” na Rekolekcje z życiowym pośpiechem i pędem jaki towarzyszy naszej codzienności. Zabiegani, zaganiani, zmęczeni. Chodź znający już Pana Boga i Jego miłość- ostudzeni nieco w żarliwości, modlitwie i doświadczeniu Bożej bliskości.  Czekaliśmy co teraz jest przed nami do „zrealizowania.” Perspektywa ponad dwóch tygodni na Oazie I° wydawała się nam nieco długa.  Droga do Zakopanego daleka, pomysłów na realizację tego czasu gdybyśmy zostali byłoby mnóstwo. Wiedzieliśmy jednak, już od kilku miesięcy, że powinniśmy na nich być.

Swoją drogę w Domowym Kościele dopiero zaczynamy, więc nie mieliśmy żadnych oczekiwań. We wspólnocie ewangelizacyjnej jesteśmy już od kilkunastu lat. Wyjeżdżaliśmy już na inne rekolekcje wiele razy. Więc zdawać by się mogło ……. czym tu Pan Bóg zaskoczy…….

 Zaraz po przyjeździe szybko zaczęliśmy wchodzić w inny wymiar rzeczywistości. Pan Bóg zadał konkretne pytanie: „Za czym tak pędzisz, kogo szukasz?”. I przyszedł z propozycją: „Czy chcesz wrócić do Źródła, doświadczyć Mojej Miłości, ugasić swoje pragnienie – tęsknotę, znaleźć cel swoich poszukiwań?”

Rekolekcje okazały się dla nas czasem zatrzymania, wytchnienia i odpoczynku. Tak jakby Pan Bóg każdego dnia przekierowywał nas na coraz wolniejszy bieg, zdejmując klapki z oczu, pokazując, że w Nim jest ukojenie. Czas codziennej adoracji przynosił pokój i wytchnienie. Niczym Spa dla Duszy, która tak cudownie regenerowała się przy Panu. Jezus ukazywał swoją delikatną miłością pułapki w jakie pochłonęła nas codzienna rutyna. Cichy, delikatny, tak czysty i Piękny, nie domagał się niczego, poza tym, aby przy Nim trwać. Czas nocnej wspólnej - małżeńskiej adoracji ukazał wielką wartość Sakramentu małżeństwa, gdzie Pan Bóg do nas obojga przyszedł w jedności w swoim słowie (poprzez słowa piosenki). Utwierdzając, że jest z Nami i jest większy od naszych problemów i trudności.

            Kolejnym lekarstwem podczas Rekolekcji dla mnie okazała się modlitwa Różańcowa. Podczas której mogłam przeprowadzić wszystkie swoje sprawy i osoby przez poszczególne tajemnice Różańca. Rozważając je w kaplicy, pokoju lub przepięknych okolicznościach przyrody. Podczas modlitwy do głowy przychodziły różne natchnienia i myśli. A każde wypowiadane Zdrowaś mówione było z biegiem czasu z coraz większą czułością i miłością, którą Pan Bóg napełniał moje serce. Modlitwa na Różańcu okazała się wspaniałym sposobem na wyciszenie, ukojenie i przytulenie w ramionach Maryi.

Czasem wielkiej uczty i święta okazała się także codzienna Eucharystia, a słowa kapłana o tym, „że jest to centrum naszego każdego dnia” zachęciły, aby celebrować wszystko co Jezus czyni podczas mszy świętej. Zaczęliśmy myśleć o Eucharystii jak o spotkaniu z NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM, a bardzo smutne i bolesne okazało się doświadczenie podczas Rekolekcji, że możemy być tego spotkania pozbawieni, że wszystko co jest nam dane, może zostać zabrane i warto korzystać z tego wielkiego daru jakim jest – Eucharystia.

Rekolekcje były dla nas nie tylko czasem głębokich przeżyć, refleksji czy uniesień, ale także doświadczeniem wspólnoty. Spotkaniem z cudownymi ludźmi, którzy w swojej codzienności świadczą swoim życiem i niosą Boga innym. Pokazaniem wartości służby na wzór Jezusa, nie jako przymusu, ale daru miłości dla drugiego człowieka. Lekcją życzliwości i troski o siebie nawzajem.  Ukazaniem, że ludzkie słabości odnoszą zwycięstwo w Jezusie. Jak piękna jest droga małżeństwa i wspólne poznawanie Boga. Jak wspaniale, małżonkowie uzupełniają się nawzajem i Bóg chce nieść tę miłość małżeńską dalej innym. Jak bardzo jest ona potrzebna dziś światu. Jak bardzo świat potrzebuję dziś świętych małżeństw i rodzin.

 Agnieszka i Marcin

 

  Świadectwo Marty i Tomasza

Przed wstąpieniem do Domowego Kościoła rekolekcje 15 dniowe wydawały się nierealne … no jak cały urlop przeznaczyć na rekolekcje, a gdzie wypoczynek nasz i dzieci, przecież one nie darują nam tego, że nie pojedziemy na wakacje, tylko na oazę, tym bardziej, że starsza córka od 3 lat jeździ na 15 dniowe oazy dziecięce. W tamtym roku byliśmy na wakacjach obok Zakopanego, dzieci zakochały się w górach jak i my, plan w dniu wyjazdu był taki, że za rok znów wracamy na szlaki … więc gdzie mowa o rekolekcjach zamiast wakacji w górach.

Jak tylko pojawiły się zapisy i zobaczyliśmy Zakopane Oaza Rodzin I stopnia … mówimy Bóg osobiście nas tam zaprasza. Mieliśmy nie małe trudności, ale udało się. Bóg spełnia pragnienia naszych serc.

Jechaliśmy z niepokojem czy odnajdziemy się, czy będziemy zadowoleni, czy to miejsce dla nas. Gdy tylko zobaczyliśmy uśmiechy Małgosi i Janusza Świderskich naszej pary moderatorów, wiedzieliśmy, że to wspaniałe miejsce. Biło od nich tak wielkie ciepło i troska, że poczuliśmy się jak u rodziny. Pary animujące grupy, para muzyczna wspaniali otwarci, zabawni ludzie. Ks. Robert Kulas swoją mądrością i pokorą przekazywał nam piękne treści, jak również diakon Dominik uczył nas spokoju. Ten czas pokazał nam, iż da się wyłączyć z tego głośnego agresywnego świata, że Bóg jest w każdej chwili naszego życia, jeśli tylko pozwolimy Mu na to.

Przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela piękny czas, podjęliśmy tę decyzję po raz kolejny, ale też uświadomiliśmy sobie, że mamy robić to codziennie, nie tylko przy okazji rekolekcji czy innych wyjątkowych okazji. Ważne abyśmy żyli w Duchu Świętym każdego dnia, abyśmy poddali się Bożemu Planowi. Czas rekolekcji otwiera nas na drugiego człowieka, na jego potrzeby. Ale też otwiera małżonków na siebie, pogłębia relacje, wzmacnia miłość.

Zrozumieliśmy głębiej istotę i zobowiązania Domowego Kościoła, jak ważny jest dobrze przeprowadzony dialog, oraz jak znacząca jest w naszym życiu posługa we wspólnocie i kościele. Po prostu służba drugiemu człowiekowi.

Wspaniały dzień wspólnoty w Krościenku i homilia kardynała Rysia z której wynieśliśmy to, że mamy kochać nasz kościół, wspólnotę, współmałżonka takimi jakie są, a nie wyobrażenie o nich, zaprzestańmy zmieniać wszystko pod siebie, a zacznijmy od zmiany siebie. Pamiętajmy, że nie jesteśmy dobrymi ludźmi sami z siebie, ale dlatego że Bóg nas takimi czyni.

Znalazł się też wspaniały czas na piesze wycieczki po górach, ponieważ czas wolny spędzony z rodziną jest bardzo ważny. Staraliśmy się wykorzystać każdy dzień z dziećmi, aby zobaczyć jak najwięcej szlaków, szczytów i przepięknych polan, ale znaleźliśmy też czas na leniwy odpoczynek, lody i obowiązkowo gorące termy (nasze dzieci bardzo lubią).

Wyjechaliśmy z Zakopanego umocnieni w wierze na kolejny rok formacji, z otwartymi sercami, spokojni i ufni Bogu. Wzbogaceni o piękne, dotykające serca świadectwa naszej nowej ogromnej rodziny rozsianej po diecezji łomżyńskiej … tak, bo wszyscy uczestnicy są bliscy naszym sercom jak rodzina. Wspaniali ludzie w cudownym miejscu.

Dziękujemy Bogu za ten czas.

Marta i Tomasz Wojcieszuk

 

           

Odsłony: 56